Zanim stała się europejską stolicą porcelany, była przez kilka stuleci stolicą Marchii Miśnieńskiej. Drezno rozwijało się w jej cieniu. W XV wieku rolę się odwróciły, ale mam wrażenie, że stało się dobrze. Miśnia zachowała swój średniowieczny, malowniczy charakter. Dojazd do niej jest arcyłatwy. 25 minut kolejką podmiejską ze stolicy Saksonii.
Miśnię trzeba zobaczyć. I to nie tylko ze względu na fabrykę i muzeum porcelany. To na na koniec. Najpierw trzeba wsłuchać się w puls miasta. Odczytać jego historię. Pospacerować krętymi, wąskimi uliczkami. Popatrzeć, jak pięknie odbija się w Łabie. Posłuchać porcelanowego carillonu. Wdrapać się na Wzgórze Zamkowe. Zajrzeć do gotyckiego, ale zaskakująco lekkiego wnętrza katedry. Warto też zboczyć odrobinę z turystycznego szlaku i przejść się wzdłuż Trjebiszy, potoku wpływającej w Miśni do Łaby. To jedno z najbardziej urokliwych miejsc w mieście.
W Miśni nie można patrzeć tylko do przodu. Trzeba koniecznie rozglądać się na boki, często odwracać się do tyłu. Wszędzie otwierają się zaskakujące perspektywy. A na deser zostaje porcelana. Ale o tym w następnym odcinku