Pułtusk. Miasto, któremu zabrano piękno

Posted on

Swoją Wenecję ma Bydgoszcz, Opole, Cieszyn, Gdańsk, Szczecin. Polską Wenecją nazywany jest Lidzbark Warmiński, Wenecją Północy – Wrocław. Mazowsze też ma swoją Wenecję. To Pułtusk. Z nazwą miasta łączy się anegdota. W dawnych czasach istniała osada Tusk. W czasie wielkiej burzy, która nawiedziła osadę, wybuchł pożar. Opanował niemal wszystkie zabudowania. Kiedy zgasł okazało się, że zostało pół Tuska. To oczywiście żart. Tak naprawdę nazwa pochodzi od rzeki Pełta, która wpada do Narwi w okolicach miasta.

W Pułtusku jest najdłuższy brukowany rynek w Europie. Ma prawie 400 metrów. Nie wiedzieć czemu w Pułtusku nazywają go ulicą. Po jednej stronie PLACU stoi monumentalna Kolegiata Zwiastowania Najświętszej Maryi Panny z imponującym wnętrzem. Niestety zostałem z niej przegoniony. Po drugiej stronie zamek biskupi, a właściwie to, co z niego zostało po przebudowie z lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XX wieku. Na środku ratusz z wysoką gotycką wieżą, w której mieści się Muzeum Regionalne. Pracują w nim dwie otwarte i arcysympatyczne panie.

Dokoła Rynku stoją domy z XVIII i XIX wieku. Tak mówią przewodniki. Tak naprawdę stoją tam budynki, które wymknęły się chyba opiece konserwatorskiej. Są ogołocone z jakichkolwiek dekoracji, przebudowane na modłę lat 90tych ubiegłego wieku. Szkoda. Jest kilka budynków, które ominęła ta masakra, jednak większość z nich jest kompletnie zdewastowana. Też szkoda.

Mam wrażenie, że ostatnie trzy dziesięciolecia zeszpeciły miasto. Zaniedbane budynki są nie tylko na Rynku. Samowole remontowe widać na każdym kroku. I rzeźby… Jest ich dużo. Większość to kicze z masowej produkcji. Nawet św. Jan Nepomucen jest jakby plastikowy. Nie wszyscy szanują swoje historyczne dziedzictwo. Najlepszym (choć w istocie najgorszym) przykładem jest kościół św. Józefa. Pokryty hektarami odpychającej malowanej blachy, na pewno niezgodnej z wytycznymi konserwatora zabytków. Jeśli takie były. W środku i na zewnątrz karykaturalne rzeźby, w środku instalacje z tanich tkanin zasłaniające zabytkowe elementy architektoniczne. Podobnie zresztą – choć w dużo mniejszej skali – w kościele pw. świętych Piotra i Pawła. Tu z zabytkowej ambony uczyniono instalację maryjną.

Tych koszmarków nie da się odzobaczyć.

W Pułtusku są fajne, niebieskie ekoautobusy. Dziś były też wybory burmistrza. A właściwie burmistrzyni, bo startują dwie kandydatki. Może nowa włodarka wyciągnie Pułtusk w górę. Potencjał jest w tym mieście ogromny.

Pułtusk powitał mnie deszczem i pożegnał deszczem. Chciałbym tu wrócić, kiedy będzie słonecznie. Zwiedzić spokojnie kolegiatę, popływać łódką wokół miasta. Poznać tę mazowiecką Wenecję z bliska.
PS. Na zdjęciach nie ma rzeźbiarskich makabresek. Nie dałem rady…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *