Ale tu pięknie!
UNESCO doceniło to w 1998 roku wpisując Pałac Arcybiskupi oraz Ogród Przypałacowy i Ogród Kwietny w Kromieryżu na listę światowego dziedzictwa ludzkości.
Zacząłem rano od spaceru po Ogrodzie Kwiatowym, przeszedłem go wzdłuż i wszerz, zajrzałem do Rotundy, wspiąłem się na galerię Kolumnady, zagubiłem się w labiryntach, oparłem się pokusie zerwania pomarańczy. Ogród dobrze opisuje inskrypcja przy popiersiu biskupa Karola II Liechtenstein-Kastelkorn na Kolumnadzie: Wejdź, gościu, a zobaczysz żmudną przemianę ziemi, niegdyś podmokłej i jałowej. W zdrowiu ciesz się nieszkodliwymi przyjemnościami ogrodu, który Karol hrabia Liechtenstein, biskup ołomuniecki, zaprojektował i zbudował w ciągu dziesięciu lat staranności i znacznym kosztem dla Ciebie, dla siebie i dla swoich potomków w 1675 roku.
Potem spacer do Pałacu Arcybiskupiego. Po drodze zajrzałem do kościoła św. Jana Chrzciciela (niestety zamknięty, nie było też możliwości umówić się na wejście, choć – jak to mam w zwyczaju – próbowałem uzgodnić z proboszczem) i do kościoła św. Maurycego, surowego, ale tajemniczego i pięknego.
Barokowy pałac w Kromieryżu pełnił dawniej funkcję reprezentacyjnej rezydencji biskupów i arcybiskupów ołomunieckich. Mieści się w nim Muzeum Archidiecezjalne, część Muzeum Sztuki w Ołomuńcu. Wybrałem zwiedzanie trasą po salach reprezentacyjnych. Zobaczyłem Salę Myśliwską, Tronową i Sejmową, a także do Pokój Carski, w którym w 1885 roku miało miejsce spotkanie cesarza Franciszka Józefa I z carem rosyjskim Aleksandrem III. i Manský sál (nie wiem jak to przetłumaczyć, może pomożecie). Ciekawe było też zwiedzanie biblioteki i sal z artefaktami muzycznymi, wśród których wypatrzyłem autografy kompozycji Heinricha Ignaza Franza Bibera i Pavla Josefa Vejvanovskiego, obydwu blisko związanych z Kromieryżem. W Muzeum są dzieła sztuki światowej klasy, między innymi Lucasa Cranacha starszego i Tycjana, w tym słynny obraz Apollo i Marsjasz. W „Metamorfozach” Owidiusza opis egzekucji, której Apollo dokonał na Marsjaszu, jest bardzo krwisty i dosadny. Wersja Tycjanowska, malarska, też nie oszczędza naszych oczu. Zapach mięsa toczy pianę z pyska wielkiemu brytanowi, mały piesek chłepcze krew Marsjasza, błyskają ostrza noży. Obdarte ze skóry ciało satyra pulsuje tak, jak tkanka obrazu (Grażyna Bastek w Dwutygodniku). Coś w tym jest.

Pałac Arcybiskupi był scenerią wielu filmów. Najsłynniejszym jest oczywiście Amadeusz Miloša Formana, ale było ich dużo więcej. Kręcono tu duński film „Kochanek królowej” z Madsem Mikkelsenem w roli głównej, francuski serial „Napoleon” z Gérardem Dépardieu, czy historię skrywanej miłości innego muzycznego geniusza, Ludwiga van Beethovena, zatytułowaną „Nieśmiertelna miłość”.
Pałac jest – przynajmniej z bliska – monumentalny, kiedy jednak patrzymy na niego spośród drzew przypałacowego ogrodu wydaje się bliższy i „udomowiony”. Po tym parku trzeba pospacerować. Niespiesznie. Oglądać się za siebie, spoglądać do góry i na boki. Wszędzie otwierają się dobre perspektywy i piękne widoki. Grają światło i cień, woda i liście, rzeźby i kwiaty, budowle i pomnikowe drzewa. To miejsce służące wytchnieniu.
Ale Kromieryż to nie tylko zabytki wpisane na listę UNESCO. jest przynajmniej kilka innych powodów, dla których warto tu wpaść.
Stare miasto: Wielki Rynek (Velké náměstí) z Ratuszem i otaczającymi go kolorowymi kamienicami, ulice z zabytkowymi budynkami, kościołami, kolumnami, pomnikami. Dobrze utrzymane place i parki miejskie. Morawa. Najdłuższa rzeka Moraw, które niemal w całości znajdują się w jej dorzeczu. Nie byłbym Bydgoszczaninem z miłości, gdybym nie popłynął w rejs! Łodzią Bruno do Kvasic i z powrotem 🙂 Krajobrazy podobne do tych znanych z Kanału Bydgoskiego. Cisza, spokój, natura. Dwie godziny totalnego relaksu. Ciekawe opowieści kapitana. Po czesku, ale da się zrozumieć.
Warto też pospacerować poza utartym szlakiem. Sporo tu dobrej architektury. Można trafić na prawdziwe perełki. Mi zdarzyły się po drodze między innymi willa Jaroslava Smítala przy Parku Bezruča i kawiarnia U Lorenze w zachwycającym modernistycznym budynku z xxx roku. Z absolutnie wyjątkową typografią i pysznymi słodkosciami. I ta kawa!!!
W Kromieryżu można też wspinać się do góry. Z wieży Pałacu Arcybiskupiego rozciągają się piękne widoki na miasto i okolice. A na zakończenie pełnego wrażeń dnia polecam flankowany rzeźbami dach hotelu Pod Złotym Kogutem. Najpiękniejszy widok w mieście, miła obsługa i marynowany ser. To wszystko, czego potrzebowałem.
Wyprawa odbyła się dzięki współpracy z CzechTourism i Východní Morava – opravdová dovolená. I dzięki wielu fantastycznym ludziom, których poznałem na trasie mojej podróży.
A o Kraju Zlińskim i innych regionach Czech można przeczytać na Visit Czechia:
